P. Kamiński zionąc alkoholem, odparł przeliczając, że to chamstwo, a kiedy odwróciliśmy się plecami i odeszliśmy, strzelił drzwiami.

W czasie wojny mnóstwo arcydzieł dostało się w ręce łajdaków; jeżeli tylko udało się je wytropić, a była taka możliwość, często wykupywano je z ich rąk, jako osób niegodnych ich posiadania.


 

Obraz jest tworzony przez malarza; stanowi jego część. Często mówi się o dziele, że jest dzieckiem swego twórcy i coś w tym jest. Osoba, która kupuje obraz, kupuje sobie prawo do obcowania z czyimś dziełem, jednak jest to wciąż dzieło swego twórcy, nie nabywcy.

Jeżeli obraz dostaje się w ręce niegodne, jego odzyskanie jest sprawą podstawową.


 

P. Janusz Kamiński wszedł w posiadanie obrazu Hani Solway podstępem.


 

Hania malowała go w 2012 roku jednocześnie pisząc o tym na Jajach Bzdyklaczy. Że maluje kilka martwych natur: renklody, półprzezroczyste, pod światło i gruchy. Kamiński poprosił, by zostawiła te obrazki, a jak tylko wróci z rejsu, to je kupi, bo przecież jest znawcą sztuki i kupuje obrazy. Jednak kiedy wrócił, oznajmił, że zaraz wyjeżdża z żoną do Portofino, do ilośgwiazdkowego hotelu, gdzie ma zamówiony apartament, więc teraz nie może. Kiedy powrócił z wakacji, Hania go spytała ostatecznie, czy kupuje, czy ma obrazki "uwolnione", do wystawienia w galerii. Wtedy kupił jeden, najmniejszy, za 800 zł.

Zamówił potem u ramiarza upiorną, złoconą ramę do tegoż obrazu za 200 zł, którego to kosztu nie omieszkał Hani wytknąć.


 

Tym niemniej przechwalał się tym potem do znudzenia, jaki z niego wielki koneser sztuki, jakie arcydzieło nabył dzięki swojemu wyczuciu piękna, jaką wspaniałą artystką jest Hania i jaki jest dumny posiadając w domu dzieło tej klasy.


 

Kiedy jednak Hania w komentarzu pod postem @mantada, gdzie występuje on przeciw kryterium ulicznemu, do którego namawiają nas ostatnio wszystkie siły z lewa i z prawa wyraźnie chcąc upuścić krwi Polakom, a pośród których to namawiających znalazł się i p. Janusz Kamiński @jazgdyni – napisała:


 

  • Czytałam. No więc albo IDIOTA, albo PROWOKATOR. Jakby przyszło co do czego, to mu mamusia nie pozwoli wyjść z domu, albo policja nie da zgody na demonstrację. Pawie ogony patriotyzmu łatwo roztaczać przed komputerem.
    Naganianie ludzi do wyjścia na ulicę jest sqr....ństwem, niezależnie, czy przyczyną jest zidiocenie, czy etat.


 


 

  • nagle Kamiński rozesłał mailem następujące oświadczenie:

Oznajmiam, że obraz, niestety dosyć marny, który nie znalazł miejsca na ścianie mojego domu, a za który z litości przepłaciłem, znalazł swe właściwe miejsce w kominku. Naucz się Pani malować, a nie zalewaj nas zgniłozielonymi marnotami.”


 

Jednak już parę dni później nie bacząc na powyższe wyznanie, zaprzeczył mu w komentarzu pod swoim postem i napisał do @cyborga, który wyraził uznanie dla malarstwa Hani:

Chcesz taki obrazek? Sprzedam ci za 100 zł. Ramy dołożę za darmo, choć drogie były.

(...)

Pewnie, że w złości piszę.

Obrazek ten kupiłem za wiele wyższą cenę, w celach, że tak powiem charytatywnych. Jednakże moja żona, a za nią i ja, kompletnie go nie trawi.”


 

 

Skoro obraz okazał się nie spalony, natychmiast postanowiliśmy go z mężem ratować z niegodnych rak.

P. Janusz Kamiński zażądał za obraz 1000 zł.

Z człowiekiem bez honoru nie ma sensu dyskutować.

Dlatego też transakcja została przeprowadzona bez wchodzenia do domu i bez podawania mu ręki.

Mąż zażądał tylko, aby p. Kamiński  zdjął i zachował sobie złocone ramy oraz przeliczył wręczaną kwotę, bo mu nie ufa.

P. Kamiński zionąc alkoholem, odparł przeliczając, że to chamstwo, a kiedy odwróciliśmy się i odeszliśmy, strzelił drzwiami.